Spotykając kobiety w drugiej połowie życia, które pracują ze mną nad zbudowaniem właśnie tej drugiej połowy na swoich warunkach, bardzo często wchodzimy w przyjrzenie się obszarowi znajomych, tych dalszych i bliższych. Dla większości z nas jest to bardzo ważny aspekt życia, bo przecież człowiek nie jest samotną wyspą i funkcjonuje w różnych społecznościach. Mamy znajomych:
- z pracy, z którymi często spędzamy także czas wolny
- ze szkoły czy studiów, z którymi utrzymujemy niejednokrotnie wieloletnie relacje
- z podróży, których kiedyś w życiu spotkaliśmy i nadal mamy z nimi kontakt
- lub znajomych naszych znajomych😉którzy stali się z jakiegoś powodu także nam bliżsi
- i innych – z wielu różnych miejsc i etapów naszego życia.
Z naszymi znajomymi rozmawiamy, spędzamy wolny czas i dzielimy się najróżniejszymi wydarzeniami z naszego życia. Mamy pewne oczekiwania wobec nich, tak samo jak oni mają wobec nas.
Kiedy jednak moje Klientki zaczynają się temu uważniej przyglądać, pojawiają się głębsze przemyślenia i wnioski. Czas nie jest z gumy. Ciągle gdzieś pędzę, jestem przemęczona. Mam poczucie, że stale zajmuję się sprawami innych. Nie mam ani chwili czasu naprawdę tylko dla siebie. To na co i komu tak naprawdę ja poświęcam swój czas? (W tym miejscu pragnę raz jeszcze zaprosić Cię do skorzystania z Czasomierza Uciekającego Dnia, który znajdziesz na mojej stronie).
Jedna z moich Klientek ujęła to tak: „Wiesz Dorota, ja sobie właśnie uświadomiłam, że to już czas w moim życiu na inwentaryzację znajomych”. I kiedy padły te słowa, natychmiast pojawiła myśl, że przecież znajomi to nie towar na półce, który się inwentaryzuje. Ale popatrzmy na to na chłodno…
Są znajomi, którym poświęcamy nasz czas, dajemy od siebie naprawdę dużo i czujemy, że to działa w obie strony. Nawet jak jesteśmy zapędzone, przemęczone i zapomnimy się odezwać, to „ten ktoś” chwyci za telefon i po prostu zapyta: „Co u Ciebie? Jak się czujesz? Jak Ci minął tydzień?”. Relacja działa wtedy w obie strony: ty dajesz od siebie, ale także otrzymujesz. Wsparcie, czas, lub choćby po prostu wysłuchanie (tylko i aż…).
Są też znajomi, którym tak samo jak tym poprzednim poświęcamy czas, dbamy o to, aby kontakt się nie urwał, odzywamy się. Jednak mamy poczucie, że to zawsze my zadzwonimy jako pierwsze, odezwiemy się po dłuższym czasie milczenia czy zainicjujemy spotkanie. Lub nawet wtedy, gdy się spotykamy czy rozmawiamy, relacja zdaje się być jednostronna. Zawsze tylko tematy i problemy jednej strony, bez wspólnej wymiany, które często nas obciążają, przytłaczają i powodują, że oprócz zajmowania się własnymi wyzwaniami, angażujemy się (choćby „tylko” mentalnie) w te po drugiej stronie telefonu czy stolika z kawą.
A życie pędzi. I jak to powiedział kiedyś mój znajomy: życie składa się z czasu i energii. Nie mamy wpływu na płynący czas. Ale mamy wpływ na naszą energię. To my nią zarządzamy. Decydujemy na co chcemy ją zużywać, gdzie ładować i komu ją poświęcać.
Jestem ciekawa jak jest u Ciebie?
To ile masz kontaktów w telefonie, które są wartościowymi znajomościami a ile takich, które może warto w drugiej połowie życia po prostu „zinwentaryzować”? 😉